minął już ten czas, kiedy byłaś dla mnie tak ważna. Minął cholernie bezpowrotnie, wraz z dwunastym rokiem życia, albo z tym bałwanem, co jego lepienie w pewnym momencie bawić mnie przestało. Zimo, teraz nie jesteś dla mnie tylko śniegiem i zabawą. Jesteś utrapieniem.
Zimo. Wiem, że ci Twoi kumple- Mróz i Śnieg, przyszli całkiem późno, nie zmienia to faktu, że na zimowe opony mój ukochany musi wydać parę stówek, więc tylko o tym teraz rozmawiamy. Zimo, wolalałym dostać za to ogrom czekolady, żeby przytyć parę kilo, jak to zawsze przez Ciebie, ale czekolady nie dostanę, bo pieniędzy mi zabraknie( na pewno!) bo piździ niemiłosiernie i kaloryfer odkręcam na szóstkę!
Zimo cholerna. Wraz z minus pięć na dworze zaczęły mnie piec policzki, więc kombinuje, czy by tu gębę wysmarować i nie wiem, czy smalec by pomógł.
Zimo. Musiałam kupić sobie nowe buty, bo tamte skutecznie zniszczyłaś, przez to, że tych partaczy z dróg nie nauczyłaś, że sól niszczy wszystko... Kupiłam sobie więc buty na obcasie, na pewno się za dwa dni wyrżnę, ale to nie szkodzi, bo i tak mnie w krzyżu rąbie od zimna. Zrozum jednak- musiałam sobie kupić takie buty, bo w tych ogromnych kurtkach już i tak wyglądam wyjątkowo papuśnie, więc chociaż nogi sobie wydłuże, a co!
Zimo. Zrobiły mi się przez Ciebie zajady, elektryzują się moje włosy od tych kretyńskich czapek i nawet nakładanie na nie olejów nie pomaga. Ciągle jem rozgrzewającą kapustę, a wiadomo, jak kapusta działa...
Zimo. Ja wiem, że może jesteś fajna, nawet kiedyś, jak niestraszna mi byłaś, to się na śniegu całowałam z takim jednym. Wtedy, byłam młoda i szalona, a teraz mam już dwadzieścia lat i uważam to za wiek na tyle sędziwy, żeby liczyć się na tym świecie.
Posłuchaj więc mojego apelu- zimo, potrzebujemy Cię tylko od 24 grudnia do 1 stycznia. Potem spieprzaj, w try mi ga!
No zimo, posłuchaj się. Posłuchaj się :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz