Są takie sprawy, kobiece, co to, jak się smaku nie pozna, nie można oceniać. Co takie rzeczy, ultra kobiece, co jak się nigdy nie użyło, nie można oceniać. Są!
Sprawa ma się ciekawie. Człowiek nie je mięsa życia połowę, a królika na głowę ubrał, bo chciał poczuć się jak caryca rosyjska, albo co. Zęby nie za proste, to fakt, wystarczająco białe jednak, by ich otoczkę, zwaną ustami, pomalować czerwonym mazidłem i Monroe udawać. Podwyższa się wzrost butami, jak z teatru greckiego, a na kopytka, nawet zbyt zaatakowane tkanką tłuszczową, wkłada się ten nylon, albo podpina pod sznurki jakieś i już jest! Seksbomba, a jak!
Konwencja jest całkiem zabawna, bo gdzie tu(gdy ziemniaków kilogram kupić, albo na dziesiąte piętro wchodzić, bo winda znów popsuta), w futro się odziać, na dupsku mając stringi, pocić się w pończoszkach, robiąc jednocześnie odciski od butów, cholernie źle wyprofilowanych! Klnie się wtedy pod nosem, że to dlatego, że to nie Louboutiny, ale kiedyś, kiedy już będzie się seksi damą na maksa, znajdzie się i gentelman, co czerwonopodeszwowe ciżemki sprezentuje.
Jak być damą, już kiedyś pisałam, w aspekcie jednak tylko stricte torebkowej, stąd moje rozwinięcie dzisiaj.
Na koncert, tydzień temu, maznęłam sobie usta szminką czerwoną, którą potem zjadłam wraz z bagietką czosnkową. Przez tą chwilę jednak czułam się wspaniale. Przez tą chwilę, gdy potem na obcasach ze skórki, weszłam w dziurę między płytami chodnikowymi, kwitując "kurwą". Taka byłam seksi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz