Od zawsze bałem się ciemności. Wczoraj, byłem tak zmęczony, że poszłem spać już o 19, kiedy na dworzu było jeszcze jasno. Zawsze przed zaśnięciem włanczam lampkę, tą, którą dostałem od cioci Halinki(tej, używającej tak mocno pachnący perfum) na czterdzieste urodziny. Niestety, nie włączenie lampki skończyło się dla mnie katastrofą. Śniło mi się, że jestem w Zakopanym i chce wejść na jakąś górę, oglądnąć ponoć niesamowity widok. Postanowiłem iść po najmniejszej linii oporu i skręciłem w tą uliczkę, która wydawała się być najkrótszą drogą na szczyt. Nagle zaczełem spadać w dół, a cofanie się do tyłu nie pomagało. Większa połowa mojego ciała zniknęła, a ja zamiast wziąść się w garść i wymyśleć coś sensownego, stałem jak głupi. Na szczęście, znalazłem kogoś torbę, która pomogła mi przetrwać zamieniając się w spadochron. Proszę panią, co może oznaczać ten sen?
naliczyłem 11~!
OdpowiedzUsuń17 :-?
OdpowiedzUsuńJarka
Znalazłem 14 :)
OdpowiedzUsuńJarko- gratulujemy!
OdpowiedzUsuńChyba jako jedyna wzięłaś pod uwagę błędy logiczne :)
:)
OdpowiedzUsuń