Od czasu do czasu, a rzecz dzieję się zazwyczaj w weekend, mam ogromną ochotę ukulturalnienia. Tym razem nie poprzestałam na nadrabianiu seriali, czy przesłuchiwaniu youtube'a. Nie byłam nawet na koncercie. Tym razem( a właściwie tamtym, bo było to w sobotę 27 października ) zrobiłam coś o wiele bardziej kulturalnego.
Korzystając z okazji nabycia biletów za dwie dyszki udałam się do... Bałtyckiego Teatru Tańca na(podobno) balet. Co musicie wiedzieć- kiedy już jestem na uczelni( a nie zdarza się to za często) ZAWSZE przechodzę obok owego teatru. Było więc to wydarzenie podwójnie ekscytujące :) Moja baletowa świadomość kończyła się na "Jeziorze łabędzim", "Czarnym Łabędziu"... i wiedziałam, że balet jest z Rosji. Wystroiłam się więc jak stróż w Boże Ciało i udałyśmy się z kulturalnymi kompankami w stronę Gdańska.
Studentki są jednak cwane. Oprócz tego, że wybrały za cenę dwudziestu złotych aż trzy przedstawienia, owe spektakle posiadały stroje Paprockiego&Brzozowskiego a muzykę(prócz Mozarta) Możdżera. Prestiż wzrósł więc do "plus sto do lansu".
Co do przedstawień- "Windows" to opowieść o psychodelicznej dziewczynie posiadającej problem z wchodzeniem w relacje interpersonalne, której życie toczy się za plecami, bo jednak zbyt psychodeliczna jest. "No more play"- nie zrozumiałam. "Six dances" WSPANIAŁA opera mydlana, rozśmieszająca na początku tylko mnie(to oczywiste, że powinnam być krytykiem sztuki, skoro w mig pojęłam koncepcję!!!), a potem całą salę. Nie tylko ze względu na tancerza w białych gatkach z przyklejonym kwiatem na przyrodzeniu, też dlatego, że kiedy stylizowani na okres baroku tancerze poruszali się z ich twarzy spadał biały puder(i podejrzewam, że nie był to zabieg celowy) :)
http://www.baltyckiteatrtanca.pl/ |
A potem, w celu odmóżdżenia i odkulturalnienia poszłyśmy do pewnej knajpki trochę zjeść. No i jadłyśmy lody. Temperatura minus sto.
Jakieś pomysły na tą sobotę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz