Strony

czwartek, 19 lipca 2012

Recenzenckie wypociny z Sopot Film Festival 2012

Doczekałam się W KOŃCU publikacji moich recenzji :)











Co ciekawe, jestem chyba pierwszą osobą, która zrecenzowała w języku polskim "Esperando el Tsunami"- pewnie dlatego, że nikt nie wytrwał do końca! Mi udało się tylko dlatego, że Zatoka Sztuki oferuje GENIALNE leżaki i zaopatrzyłam się w koc.
Dziś wieczorem recenzja "Śmiertelnie proste"- debiut braci Coen z 1984 roku, a w niedzielę- "Chłopiec na rowerze"(reż. Jean-Pierre i Luc Dardenne)  i film na który bardzo czekam- "Szalona miłość- Yves Saint Laurent"(reż. Pierre Thoreton) :) Serdecznie zapraszam!



wtorek, 10 lipca 2012

Przerost formy nad treścią


      Arystoteles uznał, że forma jest cechą substancji kształtującej się i trwającej. Pamiętać jednak należy, że materia obejmuje wszystko, co nie jest formą, lecz zjawiskiem nieokreślonego podłoża. Treść zaś, w refleksji estetycznej to pojęcie przeciwstawne do pojęcia formy... Jeśli chociaż rozumiesz słynne „przerost formy nad treścią” inaczej niż za duży stanik na za małe cycki jest dobrze. Niech te wszystkie fizolofy sobie w nos rozmyślania włożą. Bowiem odsunięci od prawdziwego życia nie znali pozerów. Pozerów przerostowych.
     Przykładów znam trochę Moja socjologiczna duszyczka każe mi, często wbrew wolnej woli(hipotetyczna cecha świadomości, z powodu której miałoby się wybór przy podejmowaniu działania) robić obserwacje, nie tylko, by się w duszy naśmiewać. Także, by tekst napisać, a jak! Przypomniałam więc sobie parę cwaniaczków, którzy to, mimo takiej samej godzinówki, jak ja, odpowiadali mi na jakiekolwiek pytania, jak z piórkiem w tyłku. Była też i pani, pseudo-zwierzchniczka, co lingwistycznie kulała nawet po polsku, a że Euro było, to po angielsku trzeba było gadać, bo dupka nie na tyle ładna, by tylko ona wystarczyła w negocjacjach. Był też taki, co Forda Focusa pielęgnował niczym Ferrari 250 GTO*Co się potem okazało, zamienił na włoską setkę, czyli seicento(sei- sześć, cento-sto) i rozwozi pizzę. Kucharzynka, w jednej z lepszych(podobno) restauracji w mieście, ugotował okropny makaron, bo „bez mięsa on nie umie”, ale trzy dyszki za michę wziął. Bluzka, droga jak na szmatkę, którą się okazała, straciła FORMĘ po pierwszym praniu. Lumpeksowy sweter z kaszmiru trzyma się już drugi rok, a kosztował piątaka. Na imprezie, którą reklamowano, jako bardzo ekskluzywną , konferansjer nie potrafiłby wypowiedzieć nazwy zawody wtedy wykonywanego... Biedni ludzie, oj biedni.
  Obserwuję więc sobie świat. Na kolanach zmiatam podłogę, na brudnym piasku siedząc słucham koncertów. Z buzią niewymalowaną chodzę po bułki, w dresie chodziłabym z psem, gdybym go miała(w przypadku niektórych psów szczycących się ogromnym ślinotokiem w grę wchodzi tylko dres- pozdrawiam Frajdę!:)) Otwarcie mówię, że zawieszka Versace, to od perfum, na dodatek nie moich, tylko chłopa. Jak założę perły, nie jest śmiesznie, bo w głowie prawdziwy brylant. U mnie dzień w dzień, przerost formy nad treścią. Nikogo nieangażujący. Samouwielbieniowy.

*Najdroższe auto świata. nie łudźcie się, że wiedziałam ot tak-spytałam, kogo trzeba :)



poniedziałek, 2 lipca 2012

Stara znajoma

Pędząc sprintem życia natknięcie się na starą znajomą jest jak zimny prysznic na pustyni.  Pół biedy, kiedy znajoma jakiś poważnym przewinieniem nie zaszła pod skórkę jak drzazga w wakacje. Wtedy rozmowa przemija raczej płynnie, nawet na kawkę można wyskoczyć. Sprawa lekko się komplikuje, gdy owe spotkanie zostanie zainicjonowane przez  swatkę zwaną pechem z koleżanką, którą kiedyś konie się kradło, a teraz… można co najwyżej… nic nie można. Widowisko zaczyna się uroczystym rozpoczęciem zwanym zawodami w udawaniu- kto się bardziej cieszy ze spotkania. Mówiąc (pisząc ;)) językiem bardziej przystępnym- paleniem głupa. Dalsze rozgrywki znane są każdemu  z nas. Jak wspaniale cię widzieć, właśnie o tobie myślałam, śniłaś  mi się przedwczoraj, ale nie mam twojego numeru i inne, mało autentyczne ceregiele rodem z serialu brazylijskiego.  Potem  grzeczne pytania o życie, studia i pracę, no i czy w końcu masz chłopa jakiegoś. Odpowiadać należy skromnie, bo nie lubimy sukcesu innych osób, oj nie. Jeśli kumpel bywał w domu, zapyta zapewne jeszcze o mamę, co jest nawet wybaczalne, gdyż lubili siebie nawzajem, ale… pytać o ojca, który nie żyje od dwóch lat? Głupią ciszę przerwie się pytaniem o inną wspólną znajomą. Jeśli okaże się, że z hippiski stała się zakonnicą, a ten jej przystojny facet ma kilkoro dzieci, połowę z różnymi kobietami, jedno może nas uratować. Słynne „muszę lecieć”. Przed tym oczywiście oznajmicie z całą powagą w głosie, mimo że to kłamstwo na miarę teraźniejszego rządu, że odnowicie kontakt i na kawkę można przecież skoczyć. W przyszłym tygodniu. Za miesiąc. Nigdy! 

Więc mówisz, że schudłaś 10 kg? :)