Strony

niedziela, 24 marca 2013

Wywiad z Wiolą Wabnic

Przedstawiam Wam Wiolę Wabnic, blogerkę(www.wwabnic.blogspot.com), fashionistkę i eksperta ds. marketingu internetowego. 

W rozmowie z Nią próbowałam się dowiedzieć, czym jest ecodesign, dlaczego robi taka furorę i czy Vivienne Westwood jest szalona ;) Zapraszam do czytania pierwszego na blogu wywiadu, który wkrótce także ukaże się na stronie www.ekomama.pl .
Jestem bardzo szczęśliwa, że eko seria cieszy się taką ilością odwiedzin.
Jesteście GENIALNI! 

Po ekologicznych jajach, kosmetykach i samochodach na prąd przyszła pora na… ekofashion. Czym jest i dlaczego się pojawił?
Można powiedzieć, że to nowy trend, który stara łączyć się modę, design z ekologią. Pojawienie się go świadczy o coraz większej świadomości społecznej. Nie jest to temat popularny, aczkolwiek powinien być popularny, ponieważ społeczeństwo powinno dążyć do ochrony zasobów naturalnych. 

Dlaczego więc niektórzy słysząc „eko”, mają dreszcze i reagują alergicznie?
No właśnie, skąd bierze się w nas taki opór do wszystkiego, co jest eko? Mylnie wydaję nam się, że to co ekologiczne, musi być drogie, brzydkie i niemodne. Staram się właśnie obalić ten mit. Podczas swoich wykładów udowadniam, że to co ekoo może być modna, tanie i innowacyjne. 


Zakręcam wodę myjąc zęby, odłączam ładowarkę, której już nie używam, co jeszcze?
Przede wszystkim mam kilka zasad, których przestrzegam. Są one, zarówno ekologiczne, jak i ekonomiczne! Kupuj tyle, ile potrzebujesz, przemieszczaj się środkami komunikacji miejskiej, kupuj przez Internet, odsprzedawaj(bardzo modne!) i nie wyrzucaj,  a przekaż dalej.  Te zasady, przestrzeganie ich, daje mi poczucie, że robię coś dla swojej planety. Staram się nie być tylko pasożytem, ale również dawać coś od siebie. To mój skromny wkład w ochronę planety, bo nie będę z organizacją green peace prowadzić manifestacji. Ale jednak z ich nieskłamanej troski o naszą Matkę Ziemię zrodziła się prawdziwa  kultura odpowiedzialnego życia.


Ty masz wpływ na swoje życie. Naprawdę uważasz, że jakkolwiek możesz zmienić całą machinę? 
Tak naprawdę na ekofashion mają wpływ zarówno konsumenci, jak i producenci. My, jako świadomi konsumenci, mamy wpływ na wybór produktu, dążymy do osiągnięcia konkretnego celu np. kupno bluzki, czy sukienki. Projektant jest zobligowany zaś w tworzeniu dzieła w oparciu i poszanowaniu zasad dążących do ochrony środowiska naturalnego.


Robię to, co mogę. Ziemia jest jedynym dobrem ekonomicznych, którego nie przybywa. Możemy dodrukować pieniędzy, ale ziemi już nie. Chętnie dzielę się swoimi rzeczami, przerabiam stare rzeczy, oddaje rzecz komuś- i nie chodzi tylko o oddawanie potrzebującym. Oddaje koleżance, której jakiś czas temu moja bluzka się podobała i jest bardzo w dobrym stanie. Może i ja potem coś dostanę?


Słyszałam ostatnio o  odpowiedzialnym łańcuchu produkcji? Brzmi odrobinę niemożliwie!
Ekologiczny łańcuch produkcyjny jest to jednym słowem tworzenie ubrań w oparciu o poszanowanie zasad ochrony środowiska, zdrowia konsumentów oraz warunków pracy osób biorących udział w procesie produkcji.
To, że sukienka wyprodukowana jest z bawełny, nie oznacza, że jest ekologiczna. Na wyprodukowanie zwykłego bawełnianego t-shirtu potrzeba 20 tys. litrów wody do wypłukania, setki tysięcy peptydów, które spowodują, że koszulka nabierze odpowiednią formę. A jeżeli ma być biały to trzeba go zafarbować. Trzeba mieć świadomość tego, że to co jest naturalne nie zawsze jest ekologiczne. Jak nagle wszyscy przerzucimy się na drewno – bo przecież ekologiczne, zdrowe, naturalne – to za chwilę wytniemy wszystkie drzewa. 

Korporacje w celu optymalizacji kosztów produkcji często przenoszą swoje fabryki do krajów wschodnich. Można powiedzieć, że ten temat wykracza poza etykę ecofashion, jednak jest on tak samo ważny jak pozostałe aspekty produkcji. Na metce nie znajdziemy informacji, kto to wyprodukował, w jaki sposób, ale są organizacje, które starają się stać na straży eko i fair trade. 


Tak naprawdę, my sami napędzamy machinę. Jeżeli my nie będziemy kupować nieekologicznych ubrań, nikt nie będzie tego produkował. Nie chodzi też o to, żeby zupełnie nie kupować, ale robić to całkowicie świadomie. 


Naprawdę myślisz, że realne jest prowadzenie tylko ekologicznej produkcji?
To tylko od nas zależy. Jeśli świat przez wiele, wiele lat, funkcjonował tak, a nie inaczej, nie zmienimy tego nagle. Jest to powolny proces, ale może być efektywny.

Jak nie zwariować? Idę do sklepu, szukam tych ekologicznych rzeczy i nie ma! Co teraz?
Jest bardzo mało producentów, które się do tego stosują, bo w tym momencie koszty produkcji nie dawałyby im takich zysków, jak dają teraz. Należy trochę pomyśleć i znaleźć złoty środek. 

Może ecofashion powinien zacząć się od czołowych projektantów, by potem poprzez sieciówki dotrzeć do jak największej liczby odbiorców?
I to zaczyna się dziać! Stella McCartney jest czołową projektantką, która tworzy w nurcie ekofashion. Oprócz tego jest weganką, co oznacza, że nie korzysta z tkanin, w produkcji których brały udział zwierzęta. Wszelkiego rodzaju futra, wełny odpadają, ale przyglądając się tej kolekcji, widzimy że jest bardzo fajna! Zgodna z aktualnymi trendami, kolorowa! Stella zaszalała, mimo ograniczonym możliwościom. Jest takie przekonanie, że ubrania ecofashion są nieładne. Myślimy, że skoro Eco  to ktoś wyjdzie zaraz w sukience z makulatury. Okazuje się, że można zrobić coś fajnego! Wymieńmy też Dom Mody Alexandra McQueen’a, Moschino, Kenzo a w Polsce dla przykładu Paradecka, Maldoror. 

(Ekologiczna kolekcja lato 2013 do zobaczenia tutaj: http://www.stellamccartney.com/experience/en/the-collection/summer-2013/

Jak jednak zostać ekologiczną, kiedy co sezon wchodzą nowe trendy?
Vivienne Westwood, weteranka świata mody, jeden ze swoich pokazów transparent z napisem „don’t buy clothes!”. W pierwszym momencie wszyscy recenzenci zastanawiali się o co chodzi. Jej zaś chodzi o to, jeżeli mamy w szafie ubrania, to przeróbmy je na kształt kolekcji! Moda wraca, a nieprawdą jest, że zmienia się jak w kalejdoskopie, to mit, który napędza tylko koniunkturę. Moda ma swoje koło i zgodne z tym się kręci.




A jeżeli pomysły Vivienne są dla nas zbyt ekscentryczne?

DIY- do it yourself. Nie namawiam co prawda, aby każda z nas stała się teraz perfekcyjną panią domu, która potrafi  gotować, malować, szyć i w między czasie wychowując dzieci. Ale są krawcowe, które nam bardzo chętnie pomogą. Na pewno nie jest to taki duży koszt, jak kupno nowej marynarki z Zary. Rzecz, która została wyprodukowana w sposób nieekologiczny, zawsze taka będzie. Podnosimy zaś jej wartość ekologiczną wrzucają ją w tzw. drugi obieg. Jeżeli mamy problem z pomysłami, inspiracjami polecam Internet. Blogerki są mistrzyniami świata w przerabianiu. 


Widzimy jednak celebrytów, którzy na każdej imprezie mają inne ubranie i możemy czuć się lekko onieśmieleni tym, że nas na to nie stać.
Anna Wintour, naczelna redaktor Voque’a powiedziała fajne zdanie: „Często ubieram tą samą sukienkę po 20 razy. Traktuję to jako recykling” Młodym gwiazdom zaś wydaję się, że co imprezą muszą ubrać coś nowego, a to nieprawda! Sztuką jest wyciągnąć ze swojej garderoby coś po raz dwudziesty i zrobić to tak, aby wyglądało inaczej.

Jeśli jednak chcielibyśmy zaopatrzyć się w rzecz od ekologicznego projektanta, ale na naszą kieszeń. Co wybrać?
Joasia Paradecka tworzy tylko z materiałów znalezionych w lumpeksach. Każda rzecz jest niepowtarzalna, nie ma dwóch rzeczy takich samy! 

Bo trashing wydaję się dla mnie już zbyt ekscentryczny!
Trashion(trash-śmieci, fashion-moda) czyli tworzenie mody ze śmieci, czyli z rzeczy, które powinny już dawno być wyrzucone, a dostają drugie życie. Możemy to bardziej uznać za dziedzinę „haute couture”, aniżeli ready to wear. Jest to wielkie pole do popisu dla młodych projektantów.


W ostatnim czasie bardzo modne stały się lumpeksy.
Kiedyś kojarzyło nam się to niestety bardzo negatywnie, sama miałam opór, żeby tam wchodzić, bo wydawało mi się, że są tam rzeczy brudne, zużyte. Jest to nieprawda. Często możemy znaleźć tam perełki. Fajnie jest, że to się stało trendem. Celebryci, gwiazdy też tam kupują. Prawdą jest, że osoby starsze mają problem, aby wejść do lumpeksu. Wydaje im się, że to tak jakby nie było stać na ubrania ze sklepu. To nie o to chodzi! To, że nas stać na ubrania z sieciówki, a mimo to idziemy do lumpeksu, świadczy o naszym świadomym podejściu do otaczającego nas świata.


Są też ryneczki!

Targowisko w Gdańsku, na Przymorzu, czy w Sopocie na Wyścigach we wtorki i piątki z rana. Za 2 zł kupuję chustę, którą przerabiam i mam letnią tunikę. Jeśli robimy coś, przetwarzamy, mamy pewność, że nie spotkamy nikogo ubranego tak samo. W modzie tak naprawdę liczy się indywidualny look!

Fashion to nie tylko ubrania, ale też design!
To też przedmioty użytku domowego. Meble możemy odświeżać. Często coś wyrzucamy, zamiast zastanowić się, czy nie uda się tego odrestaurować. Wiem, że może to być trudne, ale ostatnio sama to zrobiłam. Muszę się pochwalić! Kupiłam stół za 20 zł z wypaloną dziurą na środku. Wyszlifowałam, odmalowałam, świetnie się przy tym bawiłam. Wyszedł mi stół podobny do tego z Almi Decor za około 2 tysięcy, a ja go zrobiłam za 50 złotych.  Ecofashion daje wielką przestrzeń na indywidualność.






Ja zrobiłam skrzynkę na torebki po… skrzynce na jabłka, a pojemnik na gazety znalazłam na wystawce, przemalowałam na biało, przewiązałam szarą wstążką i spisuje się znakomicie.
Kiedy kupujemy w Ikei, są to rzeczy tendencyjne, a kiedy robimy to sami, zawsze jesteśmy stylowi. Mam łóżko na drewnianych paletach, które bardzo długo będzie stylowe! 




Pod koniec roku na rynku ukaże się książka Wioli Wabnic "Ecofashion- sposób na życie". Wpisujcie już dziś na listę" must have"! :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz